Aktualności

Aktualności

Strona główna > Aktualności
2008-10-03

Zwycięskie regaty!


XIV FORUM UŻYTKOWNIKÓW POMP, organizowane przez redakcję jedynego, na polskim rynku wydawniczym, periodyku poświęconego transportowi cieczy: "POMPY I POMPOWNIE", odbyło się 24 września bieżącego roku w miejscowości Zegrze na Zalewem Zegrzyńskim, w kompleksie hotelowo-rekreacyjnym "HOTEL 500". Miejsce było nieprzypadkowe, gdyż przy okazji forum odbyły się regaty żeglarskie o Puchar Redakcji "Pomp i Pompowni" ufundowany, przez Prezesa Warszawskiej Fabryki Pomp. Było to związane z obchodami 100-lecia "WaFaPomp".


Do wyścigu stanęło dziewięć załóg reprezentujących firmy związane z technikami pompowymi: Powen-WaFaPomp, TIGA, KSB, GZUT, LFP, MPWiK Warszawa, MPWiK Wrocław, Burgmann, Hydro-Vacuum. Nasze przedsiębiorstwo reprezentowane było przez:
  • Janusz Smacki (Sternik), pracownik Zakładu Utrzymania Ruchu
  • Jacek Stypiński (Pierwszy), pracownik Działu Zapewnienia i Kontroli Jakości,
  • Jakub Franczak (Drugi), pracownik Działu Doradców Technicznych.

Start wyznaczony był na godzinę 13.30. My byliśmy na miejscu już o godzinie 10.00. Akwen nie był nam znany, jacht (typ: Sunhorse 19) choć bardzo klasyczny, był dla nas również nowością a regatowa załoga nie miała okazji do tej pory pływać razem. Dlatego na dwie godziny przed zapowiedzianą odprawą wyczarterowaliśmy jacht w celu przeprowadzenia krótkiego treningu. Już przy pierwszej próbie opłynięcia pobliskiej wyspy wpadliśmy na mieliznę. Te doświadczenie przydało się nam później w trakcie regat. Były załogi, które nie chciały tracić czasu na "rozgrzewkę" i brak dostatecznej wiedzy o mieliźnie zemścił się podczas wyścigu.



Przed startem odbyła się odprawa załóg. Sędzia zapoznał wszystkich z trasą regat, rozmieszczeniem boi, przypomniał regulamin zawodów i podstawowe przepisy pływania, a z uwagi na warunki pogodowe i bezpieczeństwo uczestników zarządził pływanie w kapokach. Regaty składały się z czterech wyścigów, w których należało pokonać określoną trasę, a o wyniku końcowym decydowała suma punktów zdobytych we wszystkich czterech biegach. Odległość między bojami kontrolnymi wynosiła około 1500m.



Na piętnaście minut przed startem wszystkie łodzie znalazły się na jeziorze manewrując i tłocząc się w okolicach linii startowej, wyznaczonej przez pomost sędziowski i boję Nr 3. Sternik rozdzielił zadania. Pierwszy miał zajmować się szotami foka, Drugi, jako najmniej doświadczony, pełnił role pomocnicze, głównie jako ruchomy balast. Przed samym startem Pierwszy mierzył czas między sygnałami flagowymi nadawanymi z pomostu przez sędziego. Sternik manewrował w taki sposób, aby w chwili startu znaleźć się jak najbliżej linii startowej. Tak kombinował, aby na 10 sekund przed startem minąć prawą burtą boje Nr 3 i we właściwym momencie, w chwili startu, wykonać tylko błyskawiczny zwrot na prawą burtę i popędzić w kierunku boi Nr 1. Niestety, na tym kursie żaglówka zmuszona była płynąć pod wiatr. Sternik tak manewrował, aby zbliżyć się do boi Nr 1 przy najmniejszej liczbie halsów (zwrotów). Każdy bowiem zwrot to strata prędkości.

Start mieliśmy wyśmienity i już w tym momencie odstawiliśmy konkurentów o jakieś 60 m. Dopiero po opłynięciu boi Nr 1, przy pełnym wietrze, okazało się, że dystans ten zaczyna się zmniejszać, gdyż nasza łódź była nieco cięższa. Spowodowane to było tym, że załoga to nie „kwity na węgiel”. „Sunhorse 19” nie jest żaglówką regatową, to łódka do pływania turystycznego.

W chwili, gdy wydawało się, że „wiatr w plecy” powinien pomóc, jachcik, przez swoją nieproporcjonalną do długości szerokość, zaczynał się śmiesznie kolebać, raz na prawą, raz na lewą burtę. Nabieranie prędkości szło dość opornie. Z płynięcia na tzw. „motyla” nic nie wyszło. Drugi leżał na przednim pokładzie napinając ręką fok, Pierwszy odpoczywał po walce z szotami na ostrych kursach. Można powiedzieć, że droga od boi Nr 1 do boi Nr 2 była relaksująca.

Potem ostry zwrot przy boi Nr 2 i galop halsami do boi Nr 1. Dzięki właściwemu startowi cały czas utrzymywaliśmy spory dystans do przeciwników. W pierwszym wyścigu zajęliśmy pierwszy miejsce. Na pomoście obok sędziego głośno kibicowali nam koledzy z KWB Bełchatów.

Drugi i trzeci bieg były mniej udane, choć start również mieliśmy dobry. Konkurenci znaleźli „nową trasę” i zaczęli omijać lewą burtą pobliską wyspę. Dzięki czemu od linii startowej do boi Nr 1 wykonywali tylko jeden zwrot. Mimo tego, że trasa była dłuższa, to dzięki korzystnemu kursowi pozwalało im to na osiągnięcie sporej prędkości..

Sternik w trzecim biegu próbował przechytrzyć przeciwników ustawiając jacht tak aby krótszą trasą, wykonując tylko jeden hals dopaść boi Nr 1 jako pierwsi. Wszystko szło pięknie, tylko po wykonaniu zwrotu, przed sama boją Nr 1 wiatr zrobił nam psikusa i „zdechł”. Do tego momentu prowadziliśmy, ale z uwagi na niekorzystny kurs jacht nie chciał już nabrać odpowiedniej prędkości. Wyprzedziły nas dwie załogi i jako pierwsze minęły boję Nr 1. W drodze do boi Nr 2 mimo już znacznie mniejszych prędkości walka była zacięta. Jedna z łodzi tak blisko i niebezpiecznie zbliżyła się naszej burty, że leżący na dziobie Drugi został zaczepiony przez jej bom. Pomimo, że było to naruszenie regulaminu, nie zgłaszaliśmy tego sędziemu. Wszyscy traktowali to jako dobrą zabawę. W drugim i trzecim biegu zajęliśmy trzecie miejsce.

W czwartym wyścigu, skróconym do jednego okrążenia, gdyż pogoda zaczęła się psuć, Sternik zmienił taktykę i postanowił przyjąć kurs grupy, która w poprzednich wyścigach, opływała wyspę. Zaraz po udanym starcie, zrobił ostry zwrot na prawą burtę prawie muskając boje Nr 3, wyostrzenie i dalekie odejście za wyspę. Pierwszy i Drugi mieli wątpliwości, czy aby nie za daleko odchodzimy, ale Sternik natychmiast uciął wszelkie dyskusje. Gdy znaleźliśmy się na wysokości boi Nr 1, ostry zwrot, wyostrzenie i szybko nabieramy prędkości. Konkurenci siedzą nam na rufie. Sternik ostrzy tak, że krawędź burty znajduje się praktycznie pod wodą. Złapaliśmy sporo tej zaburtowej wody do kokpitu pomimo iż cała trójka balansowała za burtą.. Mniej doświadczony Drugi cieszył się, że ma kapok, bo przez chwilę wydawało się, że leżymy. Sternik, jako wytrawny żeglarz, wiedział jednak co robi. Tym zdecydowanym i ryzykownym manewrem zdystansował przeciwników. Na ostatniej prostej zaczęła dochodzić nas jedna z załóg, trzymając się tuż za naszą rufą próbowała nas wyprzedzić. Jednak pozorowane manewry, jakie robił nasz Sternik, nie pozwalały im na rozwinięcie pełnej szybkości. W czwartym wyścigu znów zajęliśmy pierwsze miejsce.

Po zakończeniu regat, zmarznięte i przemoczone załogi spotkały się w restauracji pobliskiego hotelu na podsumowaniu rywalizacji. Wyniki były dla nas sporym zaskoczeniem, gdyż wg naszej rachuby plasowaliśmy się na trzecim miejscu. Okazało się jednak, że zwyciężyliśmy, pokonując drugą załogę Powen-WaFaPomp różnicą kilku zaledwie punktów. Puchar został nam wręczony następnego dnia w trakcie uroczystej kolacji. Regaty były udane i bardzo dobrze zorganizowane. Nad całością czuwał zawodowy sędzia, a nad bezpieczeństwem czuwała profesjonalna Ratownicza Grupa Interwencyjna na łodzi motorowej.



Jeżeli regaty odbędą się w przyszłym roku, spróbujemy powtórzyć ten sukces.

Jakub Franczak

Obserwuj nas na kanałach: